sobota, 5 września 2015

Skok w Blog (XXXIV)

****************************************
****************************************
Nowe Blogi



****************************************
 Nowe Posty 
 
Otworzyłam nieśmiało powieki. Rozglądnęłam się dookoła, ale nie zauważyłam nic więcej, oprócz konturów mebli spowitych w ciemności. Delikatnie uniosłam się na łokciu i przesunęłam stojący na etażerce zegar, tak, aby widzieć jego wskazówki. Byłam zdziwiona, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że jest już po dziesiątej. Cóż, musiałam odespać noc pełną wrażeń. Musieliśmy.
Nadal nie wierzyłam w to, że wczoraj Damon zdobył się na takie wyznanie oraz to, że spędziliśmy razem noc. Odwróciłam się i popatrzyłam na jego śpiące oblicze. Wyglądał tak spokojnie, niewinnie, jego twarzy nie krzywił sarkastyczny uśmiech. Można było pomyśleć, że jest zwykłym nastolatkiem. Lekko przejechałam opuszkiem palca po jego twarzy, kreśląc drogę na linii szczęki. Pod jego zamkniętymi powiekami poruszyły się gałki oczne, ale nie obudził się.

Tego dnia, choć miała tylko jedną rozprawę wyszła, z gmachu sądu, gdy powoli na niebie ukazywały się gwiazdy, a na ulicach miasta nie był żywej duszy. Poczciwi  mieszkańcy Gotham jedli teraz kolację z bliskimi. Na Laurel jednak nikt nie czekał.
,,Mężczyźni"- pomyślała dokładnie zapinając  swój czarny płaszcz.
Westchnęła schodząc ze schodów. Na szczęście szatynce ostatnio poprawiła się orientacja w terenie i wiedziała jak trafić do domu Wayne’ a. Skręciła, w ciemną uliczkę czując, niepokój. Była pierwszy raz sama na ulicach Gotham  po zmierzchu.  Mijała wiele budynków których dobiegał blask lamp i głosy ludzi.
                Gdy właśnie mijała opuszczoną fabrykę. Ktoś popchnął ją na drzwi przy okazji je rozwalając. Laurel zatoczyła się w półmroku

Kobieta szła przez obumarłą polanę dumnym krokiem. Każdy ruch był władczy i przepełniony pewnością siebie. Jej spojrzenie czarnych oczu było utkwione w widnokrąg, który zamazywał się w dymie, pochodzącym z palonej trawy. (…) Gdy znalazła się u skraju lasu, zostawiając za sobą płonącą polanę, ruszyła w głąb ciemnego gąszczu drzew. Szum świerków i sosen ucichł, gdy przechodziła obok nich. Liście momentalnie spadały z drzew, a gdy dotknęły ściółki stawały się podgniłe. Ptaki odleciały z głośnym krzykiem, głośno łopocząc skrzydłami. Jeden z nich, który nie zdążył w porę wzbić się w powietrze, upadł na ziemię przed stopami kobiety. Z małą dziurą w miejscu, gdzie wcześniej biło serce.

****************************************
Nowo dodane blogi
~ 1 ~
Łączna liczba blogów 
~ 101 ~


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz